Dzisiejszy, szybki wypad był ostatnim w tym roku nad tą rzeczką. Od 1 września do końca roku zakaz łowienia - niestety.
W drodze na łowisko
Rzeczka jak zawsze urokliwa, ale woda bardzo niska.
Ryby niespecjalnie chciały współpracować.
Pstrągi w ogóle, było za to dużo małego klenia i jelca.
Ale po jakimś czasie, miła niespodzianka.
Po raz pierwszy na tym łowisku udało mi się złowić tego koleżkę, miał 38 cm.
Lipień uderzył w bezskrzydłowego March Brown'a ze złotą główką.
sobota, 31 sierpnia 2013
niedziela, 18 sierpnia 2013
Troszkę o sprzęcie
To nie będzie recenzja na temat
konkretnego modelu kija (no może troszkę). Nie będzie, z prostej przyczyny – nie mam
najmniejszego porównania z innymi kijami do Tenkary. Będzie to
natomiast zbiór bardzo subiektywnych odczuć na temat konkretnego
wędziska, a mianowicie ESO-Tenkara 360 7:3.
Wędka wg specyfikacji waży 96 g i
to się czuje, w tym sensie, że nic się nie czuje. W trakcie
łowienia ona nic nie waży, pomimo tego, że niektórzy z łowiących
tą metodą mogą uważać, że jest to dość znaczny ciężar.
Wykonanie jest perfekcyjne, korek rękojeści w dobrym gatunku
(bardzo zwarty i mało uzupełnień). Piękny burgundowy kolor
lakieru. Porównując ten kij do wędziska muchowego, klasycznego –
nie ma porównania. Powodów jest kilka:
- Długość 3,6 m. Trzeba przyznać dość nietypowa – po prostu długa.
- Zbieżność, a co za tym idzie akcja – no tak można by powiedzieć „uklejówka”, szczytówka grubości mniejszej niż wykałaczka, pełne włókno węglowe itp.
- Praca – coś jak „lejący” się bacik.
No i w zasadzie tyle.
Tym wszystkim, którzy tak ochoczo
radzą na forach - pomimo tego że nie mieli w ogóle do czynienia z
tego typu wędziskami - żeby sobie kupić uklejówkę i będzie to
to samo, mówię tyle..... wsadźcie sobie te wasze rady w d....
Nie macie bladego pojęcia, nie
wypowiadajcie się w temacie.
Łowiłem kilka ładnych lat wyczynowo
na spławik i miałem w rękach uklejówki, zarówno z dolnej jak i z
górnej półki i nic nie przypominało akcji wędziska do Tenkary.
Używam, jako sznura żyłki
fluorokarbonowej - Sunline Buttobi, o grubości wg japońskich
oznaczeń # 3,5 (0,31mm); długości 12 stóp, czyli długości wędziska. Na
początku nie wiedziałem o co chodzi, jak tym posłać muchę, w
końcu to żyłka 0,31mm, ale po kilku próbnych wymachach pojąłem
w czym rzecz, co „autor miał na myśli”. A miał na myśli
bezszelestne podanie muchy i skradanie się do ryby jak do zwierzyny
leśnej. Tu nie chodzi o obłowienie „jakiejś” przestrzeni
rzeki, tu chodzi o to by podejść rybę ostrożnie, i podać jej
muchę „pod nos”. Musisz wziąć wszystkie czynniki pod uwagę,
czy nie ma nad tobą zwisających krzaków, jak – z której strony
podasz muchę, czy masz gdzie wylądować ewentualnie złowioną rybę
(z racji delikatności sprzętu), czy nie rzucasz cienia na wodę
itp. po prostu z racji tego, że operujesz na bardzo małych
odległościach – to jest polowanie, tu nie ma miejsca na fuszerkę,
bo po prostu spłoszysz rybę. Tu nie podasz sznurka na 20 m, tu
stoisz nad rybą i próbujesz ją „wyjąc” z dołka, lub spod
kamienia.
Widzieliście pewnie czaplę czatującą
na rybę – to jest waśnie łowienie Tenkarą.
Tutaj nie obławia się setek metrów
rzeki, tu się obławia każdy kamień.
Niemniej jednak nie ma co demonizować
samej metody, tu nie ma nic „ezoterycznego”, tu jest chłodna
kalkulacja. Muszkarz, który łowi w sposób „tradycyjny”,
doskonale sobie po kilkudziesięciu rzutach poradzi z posłaniem
muchy tym wędziskiem na odpowiednią odległość. Ruch ręki w
trakcie rzutu ogranicza się do ruchu przedramienia i nadgarstka w
przedziale godzin 10 – 13 i nie są to rzuty „siłowe”, te
wędziska naprawdę „same” rzucają. I to by było na tyle w
kwestii w/w wędziska, techniki i „filozofii” łowienia.
A, i przypominam, do łowienia
potrzebne Ci jest tylko wędka, sznurek, przypon i mucha i nic
więcej.
Gadżety potrzebne do łowienia - wędka i sznurek - linka (no i oczywiście przyponówka i muchy):
Subskrybuj:
Posty (Atom)